czwartek, 20 listopada 2014

Wegetacja

Kolejny wiersz spod mojej ręki, tym razem napisany pod natchnieniem opadnięcia z sił, bezradności i braku wpływu na cokolwiek w życiu... tak się zaczyna wegetacja, czyli udawane życie...

Piotr Malinowski - Wegetacja


Wegetacja

Nie mam siły już na nic... Nie mam niczego już na siły... Siły już na nic nie mam... Niczego już na siłe nie mam... Nic już nie mam na siłę... Już nic siły nie mam... Już nie mam siły niczego... Niczego siły już nie mam... Nie mam nic siły... Nic nie mam siły... Nie mam siły... Siły nie mam... Nie mam... Nie...

By: Tobiasz Kruk

niedziela, 16 listopada 2014

Człowiek Szczęśliwy w Samotnośći

Wiersz napisany w celu wmówienia sobie, że życie w samotności też może być szczęśliwe...



Człowiek Szczęśliwy w Samotności

Marzył o kimś - i to nie od dziś.
Miał pomysły - które go przerosły.
Chodził w miejsca - gdzie ludzie byli po przejściach.
Szukał emocji - i ich właściwości. 
Zbierał co piękne - chcąc dzielić się jeszcze.
Miał wiedzę ogromną - dla ludzi nie wygodną.
Wiele nie przeżył - choć w wieczność wierzył.
Walczył o dobre - co nie było mądre.
Tylko dawał - a o nic nie błagał.
Kolekcjonował wspomnienia - i chciał się nimi wymieniać.
Mówił życzenia - lecz nie miał kto spełniać.
Nie wierzył w Boga - lecz chciał go poznać.
Chciał się nauczyć - czego nie umiał.
Lecz nie rozumiał - że sam nic nie wskura.
Oglądał fascynujące - i wiedział czego chce.
Nigdy nie odczuwał braku - nawet idąc spać po pijaku.
Zawsze z uśmiechem, chodził po świecie.
Ludzie dziwili się, go omijając,
że zawsze ma na twarzy, radości wian.
A był człowiekiem - który wszystko robił sam.

By: Tobiasz Kruk

sobota, 15 listopada 2014

Z Jesienią

Wiersz napisany z dedykacją dla mojej ulubionej (ironia) pory roku, w której nie żyje...



Z Jesienią

Jesień: Już jestem!
Ja: Kurwa, Pojebało Cię? Co tak wcześnie?
Jeśień: Tęskniłam...
Ja: Ostatnio prawie mnie nie zabiłaś!
Jesień: Taka jestem z natury, zazwyczaj.
Ja: Proszę Cię, nie naciskaj...
Jesień: Przecież lubisz mój zapach... Przyznaj!
Ja: Ta... ten słodki zapach gdy rozkłada się stęchlizna.
Jesień: Mam sobie iść?... Jak wolisz
Ja: ... i tak nie pójdziesz... siadaj... palisz?
Jesień: Sucho mi w liście... mogę się spalić.
Ja: to pozwól, że skończę, idz się oddalić.
Jesień: jestem tuż obok...
Ja: Jakby mnie to coś...
Jesień: Co tam u Ciebie? Opowiadaj.
Ja: Jakoś szybuje... Długo by gadać.
Jesień: Mamy czas prawie do marca.
Ja: O ile wcześniej nie skoczę z drapacza...
Jesień: Ja Cię nie popchnę... a i takżeś niemota
Ja: Życie mi odbierz... lecz bliskich mi oddaj
Jesień: przecież to nie ma sensu!
Ja: Ty sensu nie służ...
Jesień: Chcesz się kłucić czy biadolić?
Ja: Odzyskać ujście w swej niedoli.
Jesień: Ja na to wpływu niestety nie mam.
Ja: Lecz cierpkie i ciężkie od twych stóp są serca.
Jesień: Lepiej się połóż, bo znów łapie Cię depresja.
Ja: Kochałbym Cię, gdybyś mi dała się przespać!

By: Tobiasz Kruk

poniedziałek, 10 listopada 2014

Serwus, madonna

Konstanty Ildefons Gauczyński

Serwus, madonna

Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet
niechaj im sława dzwięczy jak wieża studzwonna,
ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę - 
serwus, madonna.

Przecie nie dla mnie spokój ksiąg lśniących wysoko
i wiosna też nie dla mnie, słońce i ruń wonna,
tylko noc, noc deszczowa i wiatr i alkohol -
serwus, madonna.

Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie,
albowiem życie wiekuiste, a śmierć płonna. 
Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie -
serwus, madonna.

To Ty jesteś, przybrana w złociste kaczeńce,
kwiaty mego dzieciństwa, Ty cicha i wonna -
że rosa brud obmyje z rąk, splatam Ci wieńce -
serwus, madonna.

Nie gardz wiankiem poety, łotra i łobuza;
znają mnie redaktorzy, zna policja konna,
a Tyś jest matka moja, kochanka i muza -
serwus, madonna.

fot. Steven Meisel



Wiersz wczoraj omawiany na zajęciach J. Polskiego... Adekwatny do moich terazniejszych uczuć... 
Konflikt z moją muzą sprawił, że ten wiersz stał mi się bliski. 
Pierwszy wiersz, który opiszę będzie pewnie przez dłuższy czas bliski memu sercu. Każdy wiersz moim zdaniem powinno się interpretować indywidualnie. Na kartce na której miałem ten wiersz wydrukowany dopisałem w nawiasie; "Etap niemocy twórczej". Dlaczego? Gałczyński dedykował ten wiersz swojej żonie, która była jego muzą, jednak ton jaki zawarty jest w wierszu sprawia, że zwraca się do niej trochę kpiąco. "serwus". Trochę to brzmi jak pożegnanie, aczkolwiek widać w treści iż ją wielbi, kocha... Nie znam artysty, który by nie kochał swojej muzy. 
Dla mnie ten wiersz jest smutny, tak samo jak smutne jest życie bez muzy. Artyści mogą się uskarżać na swoje muzy, że nie dają im natchnienia... nie robią tego bo tych muz nie ma obok swego mistrza. Takie życie jest katorgą. Bez tej, która nadaje sens słowom, kreskom, dzwiękom itd. dodatkowo unosząc je i dodając im życia. W "Serwus, madonna" mamy także niedbałośc o sławę. Sława, wydaje mi się, ze przychodzi sama gdy człowiek uzmysłowi sobie, że to co trzyma w rekach -np. jakiś utwór poety - jest genialne i trzeba to pokazać światu. Prawdziwy artysta jednak faktycznie nie dba o sławę i poklask, nie robi tego co robi komercyjnie, inaczej nie byłby prawdziwy. 
Muza... Skromność... Brak poklasku... to powinno cechować prawdziwego artystę/poetę. 
Wersy, które zapisałem z podkreśleniem to wersy które sobie przypisuje. 
"Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie" - to prawda, czując taką niemoc, że nie ma się sił na nic w życiu człowiek by tylko spał a najlepiej jakby się nie budził, z tym że właśnie sny okazują się nieposkromionym wariactwem. 
"Nie gardz wiankiem poety, łotra i łobuza" -  i tu jest właśnie aluzja do naszej muzy, odbieram to jako wołanie do niej aby przyszła zawsze wtedy kiedy jej potrzeba. 
"a Tyś jest matka moja, kochanka i muza" - i najmilszy zwrot do naszej muzy - uświadomienie jej kim dla nas jest: matka - bo w jakiś sposób przyczyniła się do spłodzenia tego co mieliśmy w głowie,
kochanka - tu zrozumiałem dwie kategorie kochanek: fizyczna i emocjonalną a posiadanie obu w jednej zapewne należało do Gałczyńskiego - oczywiscie jest to najlepsze wyjscie gdy nie potrafimy żyć bez muzy. 

czwartek, 6 listopada 2014

Powitanie z poezją





Cześć wszystkim miłośnikom poezji, poetom, ghostwriterom i innym artystom, którym teksty układają się w poetyczne treści!

Założyłem tego bloga z konieczności pielęgnacji swoich "tworów" jak i pewnie gdzieś w środku chciałem też aby zauważano to co tworzę, a przy okazji mieć swój wkład w świecie poezji. Z wierszami mam do czynienia chyba od dziecka... jak każdy, lecz zawsze mnie rajcowały treści rymowane, poezja, coś co wynosi duszę ponad wszystko i daje upust swoim rządzom poprzez słowa. Nigdy nie dzieliłem się swoimi wierszami z nikim. Jestem na takim etapie życia, że moje życie artystyczne powinno wejść w obieg rzeczywistości. Etap, w którym jestem to też ogromna niemoc twórcza jakiej nigdy nie doświadczyłem. Dlatego też nie wiem czy ten blog będzie rozkwitał moimi wierszami czy tylko opublikuje, te które napisałem do tej pory. Nie wiadomo czy przyjdzie mi jeszcze tworzyć.

Nie mam zamiaru się tłumaczyć a przecież każdy wie po co zakłada się blogi, Ja obrałem taką drogę i będę tu dawał wam moje wiersze te które uważam za wspaniałe, nic nie warte i te do których nic nie czuje (3 strony ludzkich emocji). Będę też publikował teksty utworów, które mnie inspirują a które uważam za warte uwagi duszy i serca jak i również dopiszę do nich swoje refleksyjne komentarze.



Właśnie dlatego na początek "powitania" daję wam moje dwie inspiracje: nowa inspiracja w postaci Edgara Alana Poe w wykonaniu stałej już inspiracji Tomasza "Beksy" Beksińskiego. Miłego odsłuchu!