Pirat Rozbitek
Płynę.
Po bezkresnych oceanach.
Płynę.
Słysząc wokół mnie huk armat.
Płynę.
365 dni na tych samych wodach.
Płynę.
Jako jednoosobowa załoga.
Płynę.
A mój okręt pod krwawą banderą.
Płynę.
Lecz nie trafiam do celu.
Płynę.
A mój busol nie pokazuje północy.
Płynę.
Gdy sztormy i kiedy suchoty.
Płynę.
Pragnąc chociaż świata kraniec.
Płynę.
Mówiąc sobie - "Kapitanie".
Płynę.
Śpiewając pijany szanty.
Płynę.
I wiem, że mi rumu nie wystarczy.
Płynę.
Przez trójkąt bermudzki.
Płynę.
Wiedząc, że przestałem być ludzki.
Płynę.
A tu pojawia się kraken.
Płynę.
Wiatr ciągle targa masztem.
Płynę.
Towarzyszy mi Syrena.
Płynę.
Swym niebiańskim głosem mi śpiewa.
Zanurzam się.
I puszczam ster.
Zanurzam się.
Wychodzę na spotkanie jej.
Zanurzam się.
Zaklęty Syrenim głosem.
Zanurzam się.
Wynurza się z toni morskiej.
Zanurzam się.
Wciąż śpiewa łapiąc mnie za rękę.
Utonąłem.
Płynąc z nią zaklęty.
Calipso.
Bogini mej udręki.
Ląd!!!
A ja, pirat bez statku - rozbitek nieszczęsny.
By Tobiasz Kruk