Chodząc po jarmarku średniowiecznym pod Wawelem rozbłysł mi dojrzały wiersz wysławiający tradycję wianków.
Wianki
Wiosna podobno sprzyja zakochanym.
Z latem wcześniej wstaje blask poranny.
Młokosy kochają przesilenia ciała z kosmosem.
Są tak otwarci na wszelkie rozkosze.
Żegnamy wiosnę ale pod pretekstem.
Bo prawda czerwieni się innym znaczeniem.
Wiosną zakochujesz by latem konsumować.
Na sianie możesz ją absztyfikować.
Idą za ręce Janek z Olitą.
Jemu gzy w głowie a ona dziewicą.
-Czyż Ci nie ciężko? Daj mi swój wianek.
Tak z fałszywą troską do niej Janek.
I podwija spódniczkę chcąc ją rozkręcić.
Myśląc, że to dobry trik kokieci.
Ona ze zmieszanym uśmieszkiem.
Po kryjomu bawi się suteczkiem.
Północ wybija, sztuczne ognie buchają.
Oczekiwania się spełnią wszystkim buchajom.
Z prądem Wisły flota wianków odpływa.
A każda dziewoja krzyczy: "Nie przerywaj!".
Pod Wawelem, pod światłem księżyca.
Jakby urokiem zatruła czarownica.
Orgia się czyni, niegdyś niewinnych niewiast.
Straciły wianki kochanki, gdy przyszła noc letnia.
By: Tobiasz Kruk